Obważanki krakowski, chyba nie ma takiej osoby, która by go nie spróbowała. :) No może jest, ale nie ulega wątpliwości, że nie jednego [np. studenta] ten kawałek węglowodanów uratował od przymierania głodem, przynajmniej na kolejne dwie, trzy godziny. :D
Poza tym, jest to jedyny produkt spożywczy w Krakowie, który można kupić niemal z każdej "ulicy". Charakterystyczna niebieska budka z daszkiem i sympatyczna starsza pani (czasem pan) w roli sprzedawcy.
Z makiem, solą, sezamem [moje ulubione] i te bardziej nowoczesne: pikantne, z żółtym serem, razowe - do wyboru, do koloru. :) W cenie od symbolicznej złotówki [już dawno nie widziałam, więc może już nie?], przez cenę średnią 1,50 zł, aż po 2,00 [w pobliżu Rynku Głównego].
Ale czy ktoś się kiedyś zastanawiał skąd wziął się ten przysmak? Otóż nikogo chyba nie zdziwi, że jest to ciasto pochodzenia żydowskiego! A kiedy je wymyślono? Tego chyba nikt nie wie.
Robi się je w następujący sposób: skręcony kawałek ciasta wrzuca się do tajemniczego wywaru miodu i przypraw [każda piekarnia skrywa swą tajemną recepturę wywaru], następnie posypuje wybranymi dodatkami i zapieka w piecu.
Nazywa się je: bajgiel, precel, obarzanek, obwarzanek...
Ale to jest mało istotne, bardziej liczy się to by były dobrze wypieczone z chrupiącą skórką i prosto z piekarni :D Mniam...
Wiadomości z: J. Adamczewski, Mała Encyklopedia Krakowa, Hurnex, Kraków 1996, 24 s.